Zorro

Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w pustym mieszkaniu przy ul. Śląskiej od kilku tygodni bytuje kot.
Lokatorka wynajmująca mieszkanie opuściła je ok. 2 miesięcy temu, pozostawiając tam swojego kota. Poinformowali nas o tym sąsiedzi, którzy widywali kota na parapecie okna, oni również dokarmiali kota przez jakiś czas, dopóki mieli klucze do mieszkania. Stracili jednak tę możliwość kiedy właścicielka wymieniła zamek. Kiedy podjęliśmy działania, kot był już ok. tygodnia bez jedzenia i wody. Zaczęliśmy go ponownie dokarmiać, nie widząc go, gdyż chował się do kanału wentylacyjnego przez dziurę w ścianę. Mieliśmy nawet wątpliwości czy ten kot tam jest. Karma mogła przecież znikać za sprawą zupełnie innych "lokatorów". Zastawiliśmy więc pułapkę, czyli specjalną klatkę i udało się. Najbardziej zaskakujące jest to, że kot jest praktycznie dziki. Jak to możliwe, skoro mieszkał tam w towarzystwie ludzi. Dzisiaj jest jeszcze w dużym stresie, ale zrobimy wszystko, aby mu umożliwić powrót do równowagi i odbudować zaufanie do człowieka. Będzie pod opieką fundacji tak długo jak będzie to konieczne, ale już teraz szukamy mu nowego domu. Jest to uroczy młodzieniec o silnym charakterze i wielkiej woli życia. Jeżeli ktoś chciałby go zaadoptować lub wspomóc fundację w opiece nad nim, będziemy wdzięczni. Cieszymy się, że udało nam się tego więźnia wydostać, ale i tak tę radość zatruwa nam poczucie, że patologia, bezmyślność i okrucieństwo nadal bytują bezkarnie.