Aza

Ławy k/Myśliborza.
Pytanie do właścicielki psa: - Dlaczego tak Pani zaniedbała i zagłodziła swojego psa? Odpowiedź: - Bo jest stary.
Aza jest smutna i zrezygnowana, ale w pięknych orzechowych oczach widać wolę życia. Aza stoi skulona i zalękniona na tym swym brudnym skrawku smutnego i głodnego świata. Wystające żebra, sterczące kości miednicy, trzęsące się tylne nogi i wielkie guzy na sutkach. Zanik mięśni z powodu zagłodzenia i braku ruchu. Na krótkim łańcuchu, założonym bezpośrednio na szyję, nerwowo wchodzi i wychodzi z budy. Stoi we własnych odchodach, bo nie ma wokół siebie kawałka czystego miejsca. Zdezorientowana i niepewna nie rozumie, co się dzieje. Tylu ludzi tu dzisiaj przyjechało. Straż miejska, policja, weterynarz i urzędnik z gminy. Czy to wróży coś dobrego? Jest zdenerwowana. Jakieś dziwne zbiegowisko. Sąsiedzi też wylegli, którzy tyle lat na nią patrzyli. Patrzyli, ale nie widzieli... Czuje się zawstydzona tym nagłym zainteresowaniem. Zwłaszcza, że nie ma się raczej, czym pochwalić. Dziurawa buda, w niej kawałek starego zabłoconego materaca, a w misce bliżej nieokreślone zlewki nie wiadomo z ilu dni.
Oto życie Azy. Ma może 10, a może więcej lat. Nikt tego nie wie. Zęby tak zniszczone, jakby gryzła kamienie. Na szczęście ktoś jednak ją zauważył i oczami i sercem, bo pewnie tej zimy by nie przeżyła. Odpięta z łańcucha idzie z nami pokornie do samochodu. Nie protestuje, jest ufna i spokojna. Dobrze znane sobie podwórko opuściła nie oglądając się za siebie, z nieznanymi ludźmi, dziwnym nieznanym pojazdem i w nieznanym kierunku. Coś jednak w tej trudnej sytuacji było jej znane, co kazało jej się poddać i zaufać - to instynkt. Odjechała z nami do lepszego świata. Co czuła, nie dowiemy się nigdy. Ciąg dalszy nastąpi.
Aza w lepszym świecie żyła jeszcze miesiąc. Raczej wątpliwe, by ten miesiąc zrekompensował jej te kilkanaście lat niedoli. Aza ostatnie dni życia spędziła w ciepłym mieszkaniu i na miękkim posłaniu. Suczka wcześniej żyła o głodzie i chłodzie, w brudzie, w smutku bólu i chorobie. W niewoli na małym skrawku i bez podstawowych pięciu swobód, które się zwierzęciu należą z ustawy: wolności od głodu pragnienia i niedożywienia, wolności od niewygód i dyskomfortu, wolności od bólu urazów i chorób, wolności od strachu i stresu i wolności wyrażania normalnych zachowań dla danego gatunku.
Lata zaniedbań zrobiły swoje. Aza była już bardzo chora. Nie udzielono jej pomocy. Jak wzięliśmy ją pod swą opiekę, było już za późno. Miesiąc to rzeczywiście mało, ale zapewniamy, że w tym czasie zaznała ciepła, miłości, zainteresowania ze strony człowieka, dobrej karmy i spokojnego snu. Odeszła w ciepłym mieszkaniu, na miękkim posłaniu, wśród przyjaznych ludzi, w ciszy i spokoju. Ostatnim spojrzeniem i cichym warknięciem dała znać, że życie mimo wszystko miało dla niej wartość, nieporównywalną z niczym innym.